Maturalny maraton trwa. Kiedy niektórzy uczniowie spokojnie podchodzą do kolejnych egzaminów i wypełniając arkusze polegają wyłącznie na swojej wiedzy, inni z jakiegoś powodu (być może dobrego serca) chcą dzielić się pytaniami i odpowiedziami jeszcze podczas trwania egzaminu i publikują zdjęcia wypełnionych prac w internecie.
Do takiego przecieku doszło podczas wtorkowego egzaminu maturalnego z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym – kilka minut po godzinie 10 na Twitterze pojawił się wpis, w którym zamieszczono zdjęcia arkuszy. Na zdjęciu przedstawiono zadanie, w którym maturzyści musieli wypowiedzieć się na jeden z dwóch tematów:
- Coraz więcej znajomych osób, np. sportowców lub aktorów, decyduje się na udział w różnego rodzaju reklamach. Napisz rozprawkę, w której przedstawiasz dobre i złe strony tego zjawiska.
- W odpowiedzi na konkurs ogłoszony przez anglojęzyczne czasopismo napisz artykuł przedstawiający Twoją wizję świata za 30 lat. W swoim artykule omów aspekt życia, który – Twoim zdaniem – zmieni się na lepsze, oraz przedstaw problem, który będzie największym wyzwaniem dla ludzkości.
Podobna sytuacja miała miejsce podczas poniedziałkowej matury z matematyki. W tym przypadku łatwo było ustalić zdającego i CKE podjęła decyzję o unieważnieniu egzaminu zdającemu i całej sali.
Proceder ten jest znany od lat, jednak w tym roku Centralna Komisja Egzaminacyjna postanowiła stanowczo z nim walczyć.
– Jeśli mamy możliwość identyfikacji takiej osoby, bo np. na zdjęciu widać dowód osobisty albo naklejkę z peselem to egzamin unieważniamy – wyjaśnia w rozmowie z RadioZET.pl Marcin Smolik, dyrektor CKE. Jednak w wielu wypadkach nie wiadomo, kto robi te zdjęcia – czy to maturzyści, czy nauczyciele z zespołów nadzorujących. – To nie problem technologii i tego, że ktoś ma telefon, że są media społecznościowe. Niczym nie zastąpimy ludzkiej uczciwości – dodaje Smolik i przypomina: nie ma znaczenia, czy w trakcie matur, ktoś korzysta z telefonu, czy nie, czy telefon jest włączony, czy wyłączony. Chodzi o sam fakt wniesienia na salę urządzenia telekomunikacyjnego (to nie musi być telefon, może też być smartwatch). – Jeśli zespół nadzorujący to wykryje, to taki maturzysta ma natychmiast unieważniony egzamin – mówi Smolik.
W ubiegłym roku – jak podała wówczas Centralna Komisja Egzaminacyjna – unieważniono w kraju 244 egzaminy, w tym za wniesienie na egzamin telefonu czy korzystanie z niego podczas egzaminu – 48.