„Dawanie w szyję” to nie wszystko. Dlaczego rodzi się tak mało Polaków?

Słynna wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o „dawaniu w szyję”, a więc piciu stosunkowo dużej ilości alkoholu przez młode kobiety, wywołała oburzenie. I choć okazuje się, że zasadniczo polityk miał rację mówiąc o większym niebezpieczeństwie spożywania napojów wyskokowych przez kobiety niż przez mężczyzn, to problem używek nie wyczerpuje tematu kryzysu demograficznego w Polsce. Dlaczego więc w naszym kraju rodzi się tak mało – zbyt mało – dzieci? Odpowiedź jest bardzo złożona.

Jednak część prawdy odkryje przed nami już samo rozłożenie głośnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na czynniki pierwsze. Prezes PiS mówił, że „jeżeli utrzyma się taki stan, że do 25 roku życia, dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie”. Zastanówmy się jednak dlaczego polityk wspomniał o 25., a nie na przykład 30. roku życia? Co dzieje się wówczas w życiu wielu ludzi?

Odpowiedź jest prozaiczna: wtedy ludzie kończą studia, a do około 25. roku życia się kształcą. Oczywiście fatalnym elementem życia studenckiego są częste zabawy w towarzystwie dużych ilości alkoholu. Czy jednak kobiety w tym wieku podejmują wybór między wódką a posiadaniem potomstwa? Nie. Wybór podjęty około 19. roku życia dotyczył studiów lub potomstwa, lepszego wykształcenia lub założenia rodziny i urodzenia w tym okresie dziecka/dzieci.

I choć może nas to oburzać, to takie są fakty. W trakcie edukacji większa grupa osób skupia się na zdobywaniu wiedzy i ewentualnie doświadczenia zawodowego niż zakładaniu rodziny. Dopiero po studiach do głosu dochodzą takie tematy jak małżeństwo i potomstwo – co ma odbicie w statystykach. Mediana wieku zawierania w Polsce małżeństwa przez statystyczną kobietę to 27 lat. W przypadku mężczyzn – 29. Ewidentnie zbiega się to czasowo z zakończeniem studiów plus okresem oczekiwania na salę weselną (ponadto widoczna jest także różnica wieku praktycznie od zawsze powodująca, że mąż jest starszy niż żona).

Jako że ludzie planują posiadanie potomstwa głównie w chwili, gdy znajdują się w stabilnym związku małżeńskim, otrzymujemy sytuację, w której czas na realizację owych planów jest znacznie krótszy niż w przeszłości. Oczywiście dziś, za sprawą rozwoju medycyny, posiadanie potomstwa po 40. roku życia nie jest wielkim problemem ani szczególnie istotnym zagrożeniem zdrowotnym, jednak nadal z wiekiem chęć do zaglądania w kołyskę spada. Oznacza to, że od 27. to 40. roku życia kobiet ma 13 lat na urodzenie dziecka. Odrzucając uwarunkowania kulturowe i skupiając się wyłącznie na biologii ów czas wynosi 24 lata (średni wiek menopauzy w Polsce to 51 lat). Wydaje się jednak, że bliższa realiów jest pierwsza cezura.

Oczywiście dotyczy to głównie kobiet, które studiują lub studiowały. Przedstawicielki płci pięknej, które zakończyły edukację wcześniej, także wcześniej weszły na rynek pracy i szybciej uzyskały samodzielność ekonomiczną. Mogło przełożyć się to na rychlejsze założenie rodziny, czyli: więcej czasu na dzieci.

Problem relacji studiów i dzietności jest o tyle istotny, że pod względem biologicznym kwestia czasu dotyczy w większym stopniu kobiet niż mężczyzn. Ponadto kobiety stanowią w Polsce od lat zauważalną większość w gronie osób studiujących. Tym samym z roku na rok coraz większa grupa Polek decyduje się odłożyć na później plany rodzinne i skupić się na edukacji.

Czy to coś złego? Polska gospodarka bez wątpienia potrzebuje wielu tysięcy dobrze wykształconych fachowców. Tym samym edukacja jak największej liczby osób (w tym kobiet) pozytywnie wpływa i będzie wpływać na naszą przyszłość. Problem w tym, że Polska gospodarka potrzebuje również… dzieci. Przyszli pracownicy będą za kilka lat tak samo ważni jak wykształceni pracownicy dzisiaj. A mówimy tu wyłącznie o kwestiach ekonomicznych, celowo pomijając tak ponadczasowe wartości jak chociażby naród, który tworzą ludzie.

Edukacja kobiet nie wyczerpuje jednak tematu kryzysu demograficznego. Powracając do wspomnianych słów Jarosława Kaczyńskiego zauważmy, iż zwrócił on uwagę na picie przez młode kobiety takich samych ilości alkoholu co mężczyźni. Kiedyś było to nie do pomyślenia – dziś stanowi rzecz oczywistą. Oznacza to, iż nastąpiły w tej kwestii zmiany obyczajowe. Objęły one swoim zasięgiem jednak znacznie więcej dziedzin.

Największą rewolucją obyczajową kilku ostatnich dekad było upowszechnienie się nowej mentalności odrywającej stosunek seksualny od prokreacji. O ile oczywiście ludzie w przeszłości nie zawsze chcieli, by każdy akt małżeński sprowadzał na świat potomstwo, o tyle była to sprawa… oczywista. Seks oznaczał możliwość stania się ojcem i matką. Wynalezienie i rozpowszechnienie stosowania antykoncepcji hormonalnej dokonało w tej kwestii poważnej zmiany. Zmiany wpływającej na ludzkie zachowania na wielu poziomach. Najnowsze ustalenia nauki wskazują nawet, że kobiety korzystające z antykoncepcji hormonalnej… gorzej wybierają mężów. Chemiczna metoda zapobiegania zajściu w ciąże ma bowiem nawet zaburzać instynkt wpływający na wybór życiowego partnera o jak największym stopniu zróżnicowania genetycznego, co w przyszłości utrudnia zajście w ciążę oraz zwiększa ryzyko poronień. Rewolucja związana z antykoncepcją ma jednak wymiar nie tylko biologiczny, ale także społeczny. Niejako upowszechniła – bo ułatwiła – postawę niechęci do posiadania potomstwa w ogóle.

Z przeprowadzonych w roku 2022 badań CBOS wynika, że ponad 1 na 5 osób w grupie wiekowej od 18 do 24 lat w ogóle nie chce mieć dzieci. Nie chodzi o dwudziestolatków, którzy nie chcą potomstwa dziś. Chodzi o ludzi, którzy nie chcą go w ogóle. W innych grupach wiekowych ów odsetek jest mniejszy, ale przecież to głównie ludzie obecnie młodzi będą mieli największy wpływ na liczebność naszego narodu w przyszłości.

W badaniu ujawnia się jednak jeszcze jedna, interesująca grupa. Aż 41 proc. osób stwierdziło, że chciałoby mieć więcej dzieci niż posiada obecnie. Oznacza to, że choć w naszym kraju poglądy antynatalistyczne są zauważalne, to nadal znajdują się w mniejszości, a zdecydowana większość z nas nie stłumiła w sobie instynktów zgodnych z ludzką naturą. Pytanie tylko: dlaczego ludzie pragnący liczniejszego potomstwa nie mają tyle dzieci ile by chcieli?

Tu odpowiedzi może być wiele. Jedna z nich została udzielona wyżej. Niektórzy więcej dzieci nie mają i mieć nie mogli, gdyż np. z powodu studiów zdecydowali się na późniejsze założenie rodziny. Z pewnością wiele osób zwróci uwagę także na sytuację ekonomiczną kraju. Ten argument nie wytrzymuje jednak konfrontacji z rzeczywistością. Bogate kraje świata zachodniego także cierpią bowiem z powodu kryzysu demograficznego. Tymczasem pokolenie naszych dziadków i pradziadków miało wiele dzieci, choć w pewnych momentach życia w oczy zaglądał im głód! Oczywiście – dziś wymagamy więcej i do wychowania dzieci potrzebujemy innych, droższych narzędzi niż w przeszłości. Człowiek jest jednak pod względem biologicznym praktycznie taki sam jak przed stu laty. Oznacza to, że owe zmiany naszych oczekiwań mają charakter kulturowy: uważamy, że potrzebujemy więcej, choć niekoniecznie mówimy o sprawach absolutnie niezbędnych. Po prostu dla wielu osób wyżej w hierarchii znajduje się kwestia zapewnienia dziecku określonego poziomu materialnego kosztem np. posiadania przez nie rodzeństwa niż posiadanie większej liczby potomstwa za cenę niższego statusu społeczno-ekonomicznego.

Jednak i te kwestie nie wyczerpują tematu, a często ignorowanym w omawianiu kryzysu demograficznego problemem jest także czynnik zdrowotny – istna pandemia niepłodności i bezpłodności, która ogarnia cały świat, w tym Polskę. Tu alkohol wskazany przez Jarosława Kaczyńskiego jest jednym z czynników, jednak napoje wyskokowe szkodzą nie tylko kobiecej, ale i męskiej płodności. Natomiast eksperci omawiający zagadnienie masowych problemów z poczęciem potomstwa zwracają uwagę na inne czynniki powodujące, że ludzie pragnący mieć dzieci coraz częściej nie mogą ich mieć. Dlaczego więc generalnie nasza płodność spada? Największym wrogiem ludzi pragnących potomstwa (a więc poniekąd również ludzkości jako takiej) jest wszechobecne rozpowszechnienie substancji rozregulowujących układ hormonalny. Mówimy tu nawet o substancjach bardzo nam bliskich, bo obecnych w niektórych odmianach plastiku oraz części pestycydów i kosmetyków. Naukowcy przyglądają się także wpływowi na płodność nadmiernej ilości w środowisku naturalnym żeńskich hormonów płciowych – są one oczywiście efektem zażywania antykoncepcji hormonalnej. Coraz częściej mówi się także o wpływie na płodność zanieczyszczonego powietrza oraz „klasykach” tematu: stresie, nadwadze, braku aktywności fizycznej, rozmaitych używkach oraz chorobach przewlekłych i wenerycznych (których epidemia ma związek ze zmianami obyczajowymi i odrzucaniem tradycyjnej moralności mającej genezę w religii chrześcijańskiej). Na tym jednak lista wrogich płodności zjawisk się nie kończy. Mężczyznom szkodzi bowiem także np. obcisła bielizna, gorące kąpiele czy trzymanie elektroniki w kieszeni lub na kolanach. Rzadziej problem wynika z zaburzeń genetycznych czy anatomicznych.

Odrębnym punktem są natomiast zdrowotne i społeczne konsekwencje upowszechnienia się obcowania z pornografią. Tymczasem i ona negatywnie wpływa na demografię. Badania pokazują jednoznacznie, że korzystanie z tego typu treści zmniejsza częstotliwość chodzenia na randki. A randki to przecież naturalna droga do poznania „drugiej połówki”, z którą w przyszłości można zawrzeć małżeństwo i mieć potomstwo. Randki do jednak tylko część problemu. Wraz z upowszechnieniem się pornografii będącej niejako „sztandarowym osiągnięciem” rewolucji seksualnej drugiej połowy XX stulecia ludzie statystycznie zaczęli bowiem… uprawiać coraz mniej seksu (a przecież z takich treści korzystają niestety również ludzie pozostający z trwałych związkach). O relacjach tego zjawiska z kryzysem demograficznym mówić nie trzeba. Nadmieńmy natomiast zdawkowo – gdyż nie jest to tematem tekstu – że pornografia obniża także poziom zadowolenia z życia seksualnego oraz szkodzi relacjom (niszcząc istniejące, a nieposiadającym wybranki/wybranka utrudniając zbudowanie nowych). Ma ponadto silne działanie uzależniające i wpływa na funkcjonowanie mózgu, przez co wielu ekspertów porównuje ją do silnych narkotyków. A powszechne uzależnienie od „narkotyku” wpływającego dysfunkcyjnie na relacje międzyludzkie oraz życie seksualne to kolejny krok na drodze do demograficznej zagłady.

Wobec powyższych faktów widać wyraźnie, że kryzys demograficzny w Polsce stanowi część większego, globalnego problemu: z jednej strony coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci, zaś z drugiej – w zatrważającym tempie rośnie grupa tych, którzy choć chcą, to nie mogą. A na wszystko nakładają się zmiany kulturowe, z opóźnieniem zawierania małżeństw i tym samym skróceniem czasu, w którym można mieć dzieci, włącznie. Dzieła zniszczenia dopełnia pornografia. Tym samym polskie społeczeństwo oraz państwo (jeśli zechce ono być sojusznikiem narodu) czeka bitwa, której stawką jest przetrwanie naszej wspólnoty w sensie egzystencjalnym oraz moralnym. Walka nie będzie jednak łatwa, a klęska oznaczać może kres polskości, a nawet świata takiego, jaki znamy.

Michał Wałach

Więcej od autora

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Zobacz także

Najnowsze

Edukacja zdrowotna i edukacja obywatelska zawitają do szkół

Podczas inauguracji roku szkolnego 2024/2025 szefowa MEN w Zespole Szkół Technicznych w Mielcu w woj. podkarpackim zapowiedziała, że w szkole pojawią się nowe przedmioty:...

Polska firma sponsorem hiszpańskiego klubu piłkarskiego!

InPost został oficjalnym sponsorem Atletico Madryt. Marka będzie widoczna we wielu miejscach w Hiszpanii. Kurierski gigant został sponsorem logistycznym na lata 2024-2025.  „InPost dołącza do...

Adrianna Sułek-Schubert, cicha bohaterka Igrzysk

8 lutego 2024 (tak, dobrze czytacie 2024!) roku Adrianna Sułek-Schubert urodziła syna. Nie przeszkodziło jej to wziąć udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Na...

Czego boją się młodzi?

Czego obawiają się młodzi ludzie w Polsce? Jak wynika z niezwykle ciekawego, najnowszego raportu UCE Research i Rissify.pl pt. „Czego boją się młodzi Polacy?”...

O fact-checkingu i mediach w Krakowie czyli II zjazd Ogólnopolskiej Młodzieżowej Akademii Medialnej za nami

W weekend, 20-21 lipca br w Krakowie odbył się II zjazd Ogólnopolskiej Młodzieżowej Akademii Medialnej. Projekt ten organizowany jest przez fundację Prosto z mostu,...

Już za kilka dni II zjazd Ogólnopolskiej Młodzieżowej Akademii Medialnej

Już za niespełna 5 dni Kraków będzie gościł słuchaczy II zjazdu Ogólnopolskiej Młodzieżowej Akademii Medialnej. To inicjatywa realizowana z myślą o młodych adeptach sztuki...

Jak im poszło? Czyli wyniki egzaminu maturalnego

We wtorek 9 lipca o godzinie 8:30 ogłoszono wyniki tegorocznych matur. Tegoroczny egzamin dojrzałości zdało 84,1% zdających, 10,4% ma prawo do poprawki, natomiast 5,5%...

Znamy wyniki Egzaminu Ósmoklasisty!

Trzeciego lipca ponad 220 tysięcy absolwentów szkół podstawowych, otrzymało wyniki egzaminu podsumowującego ich wiedzę z ośmiu lat edukacji. E8 rozpoczął się 14, a zakończył...