W miesiącu poprzedzającym badanie przynajmniej jeden raz upiło się aż 44 proc. polskich nastolatków – wynika z raportu CBOS „Młodzież 2018”. Warszawskie badanie z roku 2015 wskazało z kolei, że aż 69 proc. 15-latków ma za sobą alkoholową inicjację. I to pomimo faktu, że chcąc chronić zdrowie młodzieży prawo zakazuje sprzedaży niepełnoletnim „napojów wyskokowych”. Istnieje więc ryzyko, że młode pokolenie Polaków powieli błędy starszych roczników i w sporej części popadnie w nałóg groźny dla zdrowia, dewastujący relacje społeczne (w tym rodzinne) oraz rujnujący zdolności intelektualne.
Problemy z alkoholem są w Polsce niezwykle powszechne. Liczba uzależnionych od tej używki wynosi w kraju nad Wisłą 700-900 tys. osób. Do tego doliczyć należy około 2,5 miliona nadużywających alkoholu. Nie mówimy więc o problemie marginalnym, a co gorsza istnieje ryzyko, że młodzi Polacy nie zerwą ze złymi, szkodliwymi nawykami swoich rodziców i dziadków, które rujnują zdrowie oraz życie rodzinne i zawodowe.
Statystyki pokazują jednoznacznie, że z roku na rok wiek alkoholowej inicjacji ulega obniżeniu. Słowem: po „napoje wyskokowe” sięgają coraz młodsi, a niestety w tej sprawie sprawdza się powiedzenie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Dziś pić zaczynają 12 i 13-latki, a zdarzają się nawet przypadki korzystających z alkoholu 10-latków.
Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Eksperci wskazują przede wszystkim na swoistą „obyczajowość picia” – wszak podczas większości imprez rodzinnych na polskich stołach odnajdziemy wódkę lub inne napoje „z procentami”. Dodatkowym problemem jest większa skłonność dzieci alkoholików – a takich osób jest w Polsce bardzo wiele – do sięgania po tego rodzaju używki (ryzyko, że potomek pijącego rodzica sam popadnie w nałóg jest czterokrotnie wyższe). Trudno jednak obwiniać za taki stan rzeczy najmłodszych. Zaglądanie w kieliszek jest w ich przypadku po prostu reakcją na brak zaspokojenia potrzeb psychologicznych przez rodzica-alkoholika. Wina leży więc po stronie dorosłych, z których część sama jest dziećmi alkoholików.
Co innego w sytuacji tzw. presji rówieśniczej. Tutaj to sami młodzi wpływają na swoich znajomych i niejako żądają od nich sięgania po alkohol. Wielu ulega – być może także z powodu swoistej powszechności „napojów wyskokowych” na młodzieżowych imprezach. Taka sytuacja jest możliwa z powodu notorycznego łamania prawa zakazującego sprzedaży osobom niepełnoletnim substancji „z procentami”. Tymczasem to właśnie od jego egzekwowania zależy czy młodzież – ze swojej natury nastawiona buntowniczo – będzie miała ułatwione lub utrudnione zadanie podczas prób sprzeciwienia się stanowisku dorosłych.
Walka z dostępnością alkoholu dla młodzieży jest niezwykle ważna, gdyż niedojrzałość sprzyja uzależnianiu się od używek. Niższy wiek oznacza także większe spustoszenie dokonywane przez etanol w ciągle rozwijającym się przecież jeszcze organizmie.
Mówimy tutaj głównie o problemach z ośrodkowym układem nerwowym, takich jak skrajne obniżenie sprawności intelektualnej, zaburzenia koncentracji, problemy z pamięcią, łatwiejsze męczenie się, drażliwość, pobudliwość, skłonność do irytacji i agresji, niższa aktywność psychiczna, trudności z nauką, brak dyscypliny, problemy wychowawcze. Dodatkowo alkohol negatywnie wpływa na kształtowanie się dojrzałej osobowości, blokuje rozwój uczuciowości wyższej, sprzyja popędom. To właśnie dlatego młodzież często sięgająca po alkohol wdaje się w awantury, dopuszcza się kradzieży i rabunków. Do problemów związanych z alkoholem (dotyczy to zresztą nie tylko ludzi młodych) należy zaliczyć wypadki spowodowane prowadzeniem pojazdów „pod wpływem” czy zanik hamulców moralnych, co sprzyja przypadkowym kontaktom seksualnym mogącym doprowadzić do zakażenia chorobami wenerycznymi (w tym wirusem HIV) lub poczęcia dziecka przez osoby jeszcze samemu będące dziećmi. Ponadto nałóg alkoholowy praktycznie wyklucza młodzież z rozwoju zawodowego, co może owocować wejściem w świat przestępczy lub zajmowaniem się prostytucją.
Choć racjonalnie przeprowadzony bilans zysków i strat całkowicie wyklucza sięganie po alkohol, młodzi ludzie robią to coraz częściej i coraz wcześniej. 44 proc. nastolatków w miesiącu poprzedzającym badanie upiło się przynajmniej raz – podał CBOS w raporcie „Młodzież 2018”. Aż 13 proc. zrobiło to minimum trzykrotnie. Z kolei z badania „Picie alkoholu i używanie substancji psychoaktywnych, w tym dopalaczy, przez młodzież szkolną na terenie m.st. Warszawy” (2015) wynika, że 90 proc. 17-latków i 69 proc. 15-latków piło alkohol przynajmniej raz w życiu. W młodszej grupie wiekowej to dziewczęta częściej niż chłopcy (73 do 65 proc.) sięgały po „napoje wyskokowe”. W miesiącu poprzedzającym badanie proporcja wynosiła 37 do 27 proc.
Problem jest więc niezwykle poważny, gdyż konsekwencje picia alkoholu w młodym wieku mogą zniszczyć całe dorosłe życie człowieka. Sytuację dodatkowo pogarsza skala zjawiska. Mówimy bowiem o olbrzymiej grupie nastolatków, którzy regularnie narażają się na problemy zdrowotne – tak fizyczne jak i psychiczne – oraz ryzykują zablokowaniem swojego rozwoju intelektualnego i w konsekwencji zrujnowaniem szans na zdobycie dobrego wykształcenia, a potem pracy dającej satysfakcję. Niestety wieloletnie zaniedbania w tej dziedzinie w połączeniu z fatalnymi tradycjami powodują, że często ludzie dorośli zamiast stanowić wzór i oparcie dla młodzieży sami stają się źródłem „zaglądania w kieliszek”. Widać więc wyraźnie, że walka z alkoholizmem to wspólna sprawa całego społeczeństwa. Walka, w której nie mamy jednak wyboru – musimy wygrać.
Michał Wałach