Często przy okazji Bożego Narodzenia mówi się o pomocy potrzebującym, o wsparciu tych, którym brakuje funduszy na zapełnienie świątecznego stołu lub nie mają z kim podzielić się opłatkiem. Warto jednak zadbać, by na mówieniu się nie skończyło. Można to zrobić na wiele sposobów.
W Polsce działają setki organizacji charytatywnych niosących pomoc bezdomnym, biednym, chorym, cierpiącym, samotnym i opuszczonym w różnym wieku – od maluchów po seniorów. Dotowanie takich podmiotów to najprostszy sposób na udzielenie wsparcia podopiecznym jednej z fundacji. Najprostszy nie oznacza jednak wcale najgorszego. Wszak wielu z nas nie ma możliwości, by bez uszczerbku dla życia szkolnego, uczelnianego, zawodowego czy prywatnego poświęcać się pracy na rzecz innych. Natomiast dzieląc się z organizacją charytatywną częścią swojej majętności pozwalamy na działalność tym, którzy mają możliwość niesienia pomocy, a niekiedy są wręcz specjalistami w tej dziedzinie.
Okres Bożego Narodzenia jest jednak czasem szczególnym. Kojarzy się wszak z atmosferą rodzinną, ale też – a przynajmniej tak być powinno – z chrześcijaństwem i wszystkim, co z niego wypływa. Tymczasem nawet słowo „charytatywny” ma religijną genezę i pochodzi od łacińskiego „caritas” oznaczającego miłość do Pana Boga oraz wszystkich innych istot ze względu na Stwórcę. Dlatego też świąteczny okres winien stanowić dla nas zachętę do jeszcze intensywniejszego pomagania i wyjścia poza to, co robimy na co dzień.
Jeśli więc raz na jakiś czas dokonujemy przelewu na rzecz organizacji charytatywnej lub dajemy pieniądze siedzącemu na chodniku żebrakowi – spróbujmy robić to częściej, może nawet regularnie lub zwiększmy nasze wydatki na ów cel, także jeśli wymagałoby to rezygnacji z niektórych przyjemności.
Wyjdźmy jednak także ponad perspektywę portfela i spróbujmy zaangażować się w działania wymagające naszej uwagi. Może być to np. osobisty zakup prezentów lub skompletowanie paczki dla jakiejś potrzebującej rodziny, seniora albo młodego człowieka – odnalezienie takich osób ułatwia zarówno szeroko znana w kraju Szlachetna Paczka jak i (coraz częściej) placówki opiekujące się ludźmi starszymi lub trudną młodzieżą (bywa, że i sami zainteresowani wprost piszą o swoich potrzebach). Niewykluczone jednak także, że wcale nie musimy daleko szukać osób potrzebujących, gdyż żyją w naszym sąsiedztwie – często wystarczy się tylko rozejrzeć, zainteresować się losem bliźniego, wsłuchać się w jego milczące wołanie.
Pomoc odmienna niż płynąca wyłącznie z portfela może objawiać się także poprzez osobiste zaangażowanie w działalność organizacji charytatywnych urządzających wigilię dla osób samotnych lub dotkniętych problemem bezdomności, ale też włączenie się w ich inne, bardziej „codzienne” inicjatywy i być może kontynuowanie wspierania przez cały rok.
Inną możliwością jest udzielanie darmowych korepetycji młodzieży z niezamożnych lub dotkniętych problemami społecznymi rodzin – oczywiście o ile jesteśmy kompetentni w jakimś ze szkolnych przedmiotów. Można także zaprosić do siebie na wigilię żyjącą po sąsiedzku samotną osobę (np. starszą) lub przynajmniej zainteresować się jej losem: porozmawiać, wysłuchać, spędzić z nią chwilę czasu, ale też pomóc w robieniu przedświątecznych zakupów albo zawieść do kościoła – jeśli zdrowie nie pozwala jej na takie wyjście.
Sposobów na niesienie pomocy potrzebującym jest więc wiele i każdy może znaleźć formę najbardziej odpowiadającą swoim możliwościom finansowym, czasowym, organizacyjnym i intelektualnym. Niewątpliwie jednak wszyscy możemy i powinniśmy wspierać tych, którym powodzi się gorzej (zarówno na polu materialnym, jak i zdrowotnym lub rodzinnym). Wszak na tym właśnie polega wspólnota – niezależnie czy mówimy o wspólnocie ludzi wierzących (Kościół), wspólnocie narodowej czy też społeczności lokalnej.
Michał Wałach