Piłkarski sezon 2022/23 dobiega powoli do końca. Mimo iż do ostatecznego zakończenia rozgrywek pozostało wciąż trochę czasu większość rozstrzygnięć jest już jednak znana. Wiemy, iż w przyszłym sezonie w gronie drużyn Ekstraklasy nie znajdziemy już Miedzi Legnica oraz Lechii Gdańsk.
Na informację o tym, który z polskich klubów opuści piłkarską elitę jako trzeci musimy jeszcze poczekać. W zasadzie jest to jedyna interesująca niewiadoma, gdyż na szczycie tabeli też wszystko jest już jasne. Wyniki spotkań rozgrywanych w ramach 31. kolejki PKO Ekstraklasy ułożyły się tak, iż pewnym mistrzostwa stała się drużyna Rakowa Częstochowa. Dla klubu spod Jasnej Góry jest to niewątpliwie wielka chwila, bowiem tegoroczne zwycięstwo w ramach rozgrywek ligowych jest pierwszym takim sukcesem w całej historii klubu.
Przed rozpoczęciem 31. kolejki wszystko było jasne. Zajmujący pierwszą pozycję w tabeli Raków Częstochowa musiał zdobyć jakiekolwiek punkty w wyjazdowym starciu ze znajdującą się w dolnej połówce tabeli Koroną Kielce. Wydawało się, iż droga powrotna do Częstochowy dla zawodników drużyny gości będzie po prostu autokarową fetą mistrzowską. Tak się jednak nie stał. Spotkanie rozgrywane na kieleckiej Suzuki Arenie zakończyło się wynikiem 1:0 dla drużyny gospodarzy. Zdobywcą jedynej bramki został najlepszy strzelec sezonu w drużynie Koroniarzy – Jakub Łukowski. Niespodziewany wynik mógł sprawić, iż z przypieczętowaniem mistrzostwa piłkarze Rakowa musieliby się wstrzymać o jeden tydzień. Mógł, gdyż dzięki korzystnym rezultatom innych spotkań okazało się, iż mimo własnej porażki zawodnicy prowadzeni przez trenera Marka Papszuna oficjalnie wygrali rozgrywki ligowe. O całym zajściu piłkarze oraz sztab szkoleniowy dowiedzieli się w drodze powrotnej z Kielc.
Co sprawiło, iż mimo włożenia kija we własne szprychy, popularne Medaliki, jak zwie się drużynę z Częstochowy, dojechały na metę w żółtej koszulce lidera? Otóż, jak wspominaliśmy wyżej jakakolwiek zdobycz punktowa w meczu z Koroną dawała Rakowowi mistrzostwo. Nie była to jednak jedyna możliwość przypieczętowania tytułu. W przypadku porażki ekipy spod Jasnej Góry, brak jakiejkolwiek zdobyczy punktowej dla Legii Warszawa również oznaczał mistrza dla Rakowa. Rozgrywane w zachodniopomorskim spotkanie pomiędzy stołeczną drużyną a Pogonią Szczecin zakończyło się zwycięstwem Pogoni w wymiarze 2:1. Tym samym końcowy gwizdek w Szczecinie równocześnie stał się sygnałem zwycięstwa dla drużyny trenera Papszuna.
Raków w niniejszym sezonie stał się prawdziwym hegemonem ligi. W momencie pisania tego artykułu, a więc przed rozpoczęciem 32. kolejki, Medaliki mają na swym koncie 71 punktów. Druga Legia Warszawa zdobyła „tylko” 60 punktów, a więc to właśnie utrzymanie jedenastopunktowego dystansu między pierwszą a drugą drużyną dało matematyczne mistrzostwo Rakowowi na trzy kolejki przed końcem ligi.
Historia ekipy z Częstochowy jest gotowym materiałem na wciągający serial. W momencie gdy zespół przejmował trener Papszun, a więc w 2016 roku, zespół znajdował się na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Niemniej, stopniowo Raków notował kolejne sukcesy. W 2017 r. Medaliki awansowały na zaplecze Ekstraklasy, by po dwóch latach do niej ostatecznie awansować. Debiutancki sezon 2019/20 drużyna z Częstochowy zakończyła na 10. Pozycji. Kolejne dwa sezony to już pełne pasmo sukcesów. Dwa wicemistrzostwa, dwa zdobyte Puchary oraz Superpuchary Polski. Miazga. W tym sezonie zgodnie z maksymą „do trzech razy sztuka” podopiecznym Papszuna udało się zdobyć upragnione mistrzostwo. Niewątpliwie jest to piękne zwieńczenie trenerskiej przygody szkoleniowca Rakowa, który po zakończeniu obecnego sezonu pożegna się z drużyną Medalików. Następcę Papszuna jednak już znamy. Będzie nim dotychczasowy asystent pierwszego trenera – Dawid Szwarga.
Działacze Rakowa mogą już spokojnie przygotowywać się do wyzwań jakie przyniesie nowy sezon. Eliminacje Ligi Mistrzów, zmiana trenera, obrona tytułu – to tylko niektóre sprawdziany czyhające na drużynę Medalików. Czy środowisku częstochowskiej piłki uda się im sprostać? Czas pokaże, niemniej na ten moment warto docenić teraźniejszą rzeczywistość, a ta dla fanatyków Rakowa jest po prostu piękna. Na pewno trzeba docenić historyczny sukces Medalików. Dla wszystkich tych, którzy do niego się przyczynili ogromne brawa i wyrazy szacunku! Chapeau bas!
/JKI/
Foto: zrzut z ekranu/Youtube.com