W plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2021 PWN zwyciężył „śpiulkolot”. Słowo oznacza przyjemne miejsce do spania, ale też – w określonym kontekście – sam stan snu. Jednak pomimo faktu, że znaczenie wyrażenia jest bezapelacyjnie pozytywne, tegoroczny triumfator wzbudził silne emocje.
Okazuje się bowiem, że „śpiulkolot” nie jest słowem tak dobrze znanym szerokiej grupie polskiej młodzieży, jak można by tego oczekiwać, zaś część użytkowników wyrazu kojarzy je raczej z memami, a nie codzienną polszczyzną. Mimo tego termin zgarnął w II etapie konkursu (gdzie internauci mogli wybierać swoich faworytów spośród finałowej dwudziestki) największą liczbę głosów – 9 656. Niewiele mniej (9 401) zdobyła „srebrna” ostatecznie „naura” – a więc czytana z angielska znana od lat „nara”, a trzecie miejsce z zauważalną stratą do liderów (6 665) zdobyła popularna od dawna fraza „twoja stara” stanowiąca uniwersalną ripostę. W sumie oddano ponad 68 tys. głosów.
Czy takie podium pozwala nam powiedzieć coś o polskiej młodzieży? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie nie należy do najłatwiejszych, bowiem duży wpływ na ostateczne wnioski będzie mieć przyjęta definicja tej grupy społecznej. Cytowana w mediach dr hab. prof. ucz. Anna Wileczek z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i zarazem członek jury plebiscytu zwraca uwagę na fakt, że „śpiulkolot” dominował przede wszystkim wśród osób powyżej 18. roku życia, co oznacza, że słowo jest popularne raczej wśród młodzieży starszej lub nawet osób dorosłych czujących się młodo. Językoznawca odnotowuje też, że w przypadku tego wyrażenia ważne okazuje się również łączące użytkowników zamiłowanie do memów.
Zbliżony pogląd na stronie PWN wyraża także Bartłomiej Chaciński, redaktor działu kultury „Polityki” i członek Rady Języka Polskiego. „Plebiscyt, odnoszący się do wiecznie pożądanej i utożsamianej z kreacją językową młodzieżowości, stał się bardziej popularny niż wybory dorosłego słowa roku. I z tych powodów – a także dzięki otwartemu procesowi głosowania – cieszy się od kilku lat zainteresowaniem zabiegających o uwagę bohaterów mediów społecznościowych, w tym dwóch twórców popularnego satyrycznego bloga i fanpage’a, współodpowiedzialnych m.in. za karierę w plebiscycie słowa śpiulkolot. Nie należy o tym zapominać, analizując świeżość słów pojawiających się w ścisłej czołówce. To zestaw haseł powstający na drodze głosowania, a kto głosuje – trudno sprawdzić, musimy się opierać na deklaracjach. W internecie – jak głosi jedna z jego najstarszych maksym – każdy może być psem. Nie ma więc powodów, dla których do kategorii wiekowej 13-17 nie mogliby aspirować witający czterdziestkę celebryci czy satyrycy w wieku twoich starych” – czytamy na sjp.pwn.pl.
Podobne głosy padają z wielu stron internetu, a komentatorzy często oceniają, że „śpiulkolot” to w najlepszym wypadku wybór młodzieży starszej, zaś w najgorszym – słowo popularne wśród ludzi, którzy przeoczyli, że nie są już młodzieżą i nie zmieni tego nawet codzienne przeglądanie Kwejka. W tym kontekście kłania się zresztą słowo „boomer”, które znalazło się w finałowej dwudziestce tegorocznego plebiscytu PWN. Oznacza ono – dosłownie – przedstawiciela pokolenia powojennego wyżu demograficznego, zaś w praktyce po prostu osobę, która mimo metrykalnego wypadnięcia poza grupę ludzi młodych uważa, że doskonale rozumie problemy i wyzwania stojące przed młodzieżą, jednak – co ważne – regularnie się myli, zaś jej przemądrzałe opinie w internecie bywają kwitowane lekceważącym „ok, boomer”.
W kontekście pytań o rzeczywistą młodzieżowość plebiscytu próby analizowania polskich nastolatków lub studentów w oparciu o wyniki plebiscytu PWN mogłyby w sposób sprawiedliwy zostać skomentowane właśnie frazą „ok, boomer”. Dotyczy to zresztą nie tylko zwycięskiego „śpiulkolota” (a może: „śpiulkolotu”?), ale także kolejnych medalistów oraz słów spoza podium. Można jednak wyprowadzać wnioski wolne od prób tworzenia wzoru ogólnego na cały świat.
Widać bowiem wyraźnie – i nie jest to boomerskie wymądrzanie się na temat młodzieży – że w finałowej dwudziestce wiele słów to wyrażenia wprost zaczerpnięte z angielszczyzny lub w sposób ścisły do niej nawiązujące („śpiulkolot” to wyjątek). Czy to dobrze czy źle? Cóż, można się oburzać na nadmiar zapożyczeń stanowiących kłopot w komunikacji ze starszymi pokoleniami, jednak przesadne ubolewanie nad anglicyzmami to postawa oderwana od rzeczywistości przynajmniej z dwóch powodów: po pierwsze język żyje, a skoro ważnym elementem codzienności młodzieży (oraz ludzi w średnim wieku) jest internet, to ciężko oczekiwać, żeby język globalnej wioski pozostawał bez wpływu na mowę; po drugie zaś niech każdy narzekający na zapożyczenia z angielskiego spróbuje przeczytać jakieś XVII-wieczne pamiętniki bez zerkania do słownika łacińsko-polskiego. Powodzenia! A przecież mówimy o dziełach fundamentalnych dla naszej narodowej kultury.
Nie da się też nie dostrzec faktu, że niektóre finałowe wyrażenia z plebiscytu PWN są raczej zwykłymi neologizmami niż słowami stricte młodzieżowymi. „Foliarstwo” zarzucają sobie przecież ludzie w każdym wieku.
Nieco bardziej skomplikowana jest natomiast kwestia brązowego medalisty – wyrażenia „twoja stara”. Słowo zna bowiem każdy, kto należał do młodzieży w ciągu ostatnich 20 lat. Nie można więc wykluczyć, że to kolejny dowód na zdominowanie plebiscytu przez świeżo upieczonych boomerów (a ściślej: milenialsów), którzy po położeniu dzieci do spania buszują po coraz bardziej siwym Fejsiku. Innego zdania jest jednak wspomniany wyżej Bartłomiej Chaciński. „Na publikację finałowej dwudziestki dość masowo – i krytycznie – zareagowało pokolenie dzisiejszych czterdziestolatków. To samo, które 20 lat temu popisywało się wiedzą na temat tego, że czaić bazę oznacza tyle co rozumieć, albo dowcipami z twoją starą. Jak starymi? Łatwo to sprawdzić. W roli węgla 14c w takim teście wystąpić mogą choćby obraźliwe dla adresata powiedzenia w stylu twoja stara klaszcze u Rubika. Popularne było 16 lat temu, kiedy Polska słuchała przeboju Piotra Rubika Niech mówią, że to nie jest miłość z charakterystycznym wyklaskiwanym motywem. Pojawiły się więc ze strony komentatorów uwagi, że to przecież żadna nowość i że twoja stara nie może już należeć do młodego słownika. Najwyraźniej jest dokładnie odwrotnie. Te 20 lat to – jak się okazuje – cała epoka w języku. Dawne nowe słowa zdążyły się zestarzeć, a potem na nowo odmłodnieć. Dzisiejsza młodzież wprawdzie nie zawsze orientuje się, kim jest Piotr Rubik, za to używa sformułowania twoja stara jako odpowiedzi na zwrot kto pytał?” – pisze publicysta.
Czy ma rację? Odpowiedzi na to pytanie może udzielić sobie sam każdy użytkownik języka. Wszak to właśnie osoby posługujące się polszczyzną wiedzą najlepiej, jak często z ich ust pada riposta „twoja stara”. Jeśli regularnie – i są to dodatkowo osoby młode – to faktycznie można zgodzić się z poglądem, że fraza wróciła lub nawet nigdy nie wypadła z użycia. Niewątpliwie natomiast tegoroczne obiekcje internautów co do młodzieżowego charakteru niektórych słów powinny dać do myślenia organizatorom plebiscytu, który na trwałe wpisał się w krajobraz polskiej debaty publicznej – i bardzo dobrze. Automatyczne wykluczenie starszych pokoleń (nawet 30-latków) z konkursu może być jednak trudne ze względów technicznych (bo cóż to za problem zaznaczyć X przy jakimś komunikacie straszącym nas z przeglądarki „potwierdzam, że nie jestem stary”) oraz społeczno-politycznych (dziś wszelkie działania o najmniejszych nawet cechach wykluczeń rodzą oburzenie, czego ofiarą padło słowo „julka” – murowany faworyt do zwycięstwa w plebiscycie PWN w roku 2020, zdyskwalifikowany jednak przez jury z powodów, które można uznać za dziwne). Być może rozwiązaniem byłoby skierowanie pytania wprost do ludzi młodych – a więc do szkół i na uczelnie – ale drukowane formularze w cyfrowym społeczeństwie byłyby idealną definicją słowa „boomer”. Cóż więc zrobić? Z pewnością organizatorzy – PWN i Uniwersytet Warszawski – są w stanie wymyślić doskonałe wyjście z sytuacji. Najpierw muszą jednak dostrzec, że wiele osób ma zastrzeżenia do autentycznej młodzieżowości konkursu.
Michał Wałach