Lewicowy portal naTemat.pl oraz Młoda Lewica (partyjna młodzieżówka) kręcą nosem na część słów nominowanych w tym roku w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku PWN. Ich zdaniem proponowane zwroty są prawicowe i obrażają kobiety. Co ciekawe, serwis naTemat.pl opisując sprawę posłużył się terminem uznawanym za… pogardliwy wobec części mężczyzn. Ale tu problemu nie ma.
W roku 2020 plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku wygrał termin „julka”. Jury postanowiło jednak zaingerować w przebieg konkursu i zwycięzca konkursu nie zwyciężył. Powodem podjęcia działań były względy grzecznościowo-polityczne.
„Julka” to bowiem określenie młodej kobiety o poglądach lewicowo-liberalnych i niezbyt lotnym umyśle, ale za to dużej skłonności do agresji werbalnej wobec wszystkich wyznających odmienne wartości. Pod koniec roku 2020 trwał jednak w Polsce spór o ochronę życia (wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy antyaborcyjnej), a część przeciwników ochrony życia było uznawanych przez internautów właśnie za owe „julki”. PWN tłumacząc swoją decyzję powołał się nawet na bicie „julek” na ulicach, jednak nie do końca wiadomo o jakiej sytuacji była mowa.
Czy tym razem znów w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku nie zwycięży Młodzieżowe Słowo Roku, a jedynie politycznie poprawne Młodzieżowe Słowo Roku zaakceptowane przez ekspertów, którzy ocenią, jakie Młodzieżowe Słowo Roku jest godne, a jakie Młodzieżowe Słowo Roku jest niegodne? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że lewica próbuje wywierać naciski i tworzy ku temu medialne fundamenty.
Bartosz Godziński z portalu naTemat.pl (cały tekst TUTAJ) oburza się, że wśród nominowanych słów jest wyrażenie „łymyn”. To kolejny w ostatnich latach przykład młodzieżowego neologizmu negatywnie określającego kobiety. Dla publicysty to jednak nie koniec problemów. Na liście nominatów są bowiem takie haniebne, jego zdaniem, słowa jak „gigachad”, „sigma” i „baza”.
Autor ubolewa, że są to wyrażenia używane przez internetową skrajną prawicę oraz tzw. „inceli”. I tu ciekawostka. „Incel” to pogardliwe określenie wobec grupy mężczyzn, którzy mają przejawiać określone cechy, takie jak chociażby nienawiść do kobiet, a powodem postawy jest brak aktywności seksualnej. „Incele” to zarówno internetowa społeczność, której kilku przedstawicieli w innych krajach świata dopuściło się przemocy wobec kobiet, jak i popularna w internecie obelga, która może, ale nie musi, mieć związku z życiem osobistym obrażanego. Bartosz Godziński stający w obronie kobiet i miłej dla nich odmiany polszczyzny nie ma problemu z używaniem słowa „incel”.
Przeszkadza mu zaś „łymyn”. Słowo pochodzi z powstałego dobrych kilka lat temu filmiku, na którym dwaj mężczyźni obserwują kobietę. Następnie jeden z nich mówi „hmm, kobiety”, a potem panowie śmieją się pijąc kawę. Dziś termin ma być używany przy okazji krytycznego oceniania zachowania kobiet prowadzących samochody. Jest więc to słowo jak najbardziej stereotypowe, a zdaniem autora używają go prawicowcy i „incele”.
Inne słowo znajdujące się na celowniku to „chad”/ „gigachad”, co najkrócej można zdefiniować jako określenie tzw. samców alfa. Problemem jest także „sigma”, a więc mężczyzna pewny siebie, silny, podziwiany. Autorem słowa ma być prawicowy bloger zza granicy. Lewicowemu serwisowi nie podoba się także „baza”. Ma być to bowiem słowo o prawicowej genezie oznaczające aprobatę dla odrzucania lewicowo-liberalnej wizji świata. Autor ma zastrzeżenia do jeszcze jednego słowa, ale jego obiekcje są w tym wypadku znacznie bardziej naciągane. Narzeka także na zaproponowane przez PWN definicje młodzieżowych słów.
Chór oburzonych nominacjami w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku PNW tworzy także Młoda Lewica, która na Facebooku pisze: „wśród nominowanych słów jest łymyn, mające na celu zdyskredytować młode kobiety, które śmią wyrażać swoje zdanie niezgodne z prawicowymi dogmatami, które dominują w przestrzeni internetowe”.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=436742918639026&set=a.108446184802036&type=3
Widać więc wyraźnie, że środowiskom lewicowym nie podoba się naturalny, organiczny rozwój języka polskiego. Nominowane słowa są bowiem faktycznie wyrażeniami coraz częściej używanymi przez młodych ludzi. Język zaś, choć może nam się to nie podobać, wyraża zarówno pozytywne emocje i opinie, jak i nastawienia negatywne. Takie są fakty, takie są realia, gdyż… tacy są ludzie. Czasami ktoś kogoś krytykuje, a nawet ktoś kogoś nie lubi! Lewica jednak ewidentnie nie potrafi się z tym faktem pogodzić, co powoduje, że w tle artykułów i internetowych komentarzy pobrzmiewają rozważania o cenzurze.
Bartosz Godziński pisze (pisownia oryginalna, z zachowaniem błędów autora): „Z jednej strony cenzura przeczy charakterowi plebiscytu i ogólnie podstawowym wartościom internetu. Z drugiej strony do społecznego dyskursu przedostają się słówka i memy wykreowane przez toksyczne i szkodliwe grupy, które teraz pewnie pysznią sie ze swoich sukcesu, a w tym roku przepięknie (by nie napisac E P I C K O) udało im się strollować PWN i ogólnie mainstream”. Słowem: publicysta mówi cenzurze twarde i stanowcze: raczej nie. Raczej, bo w pewnych przypadkach, wicie, rozumicie. Młoda Lewica narzeka zaś na zmiany w języku, wzywa, by „nie dawać przyzwolenia na hejt w internecie” oraz ma nadzieję, że wygra jednak inne słowo. W tym wypadku nie ma wezwania do cenzury. Jest natomiast wspomnienie sprawy z „julką” z roku 2020 i tamtej dyskwalifikacji lewicowi politycy nie skrytykowali, zaś internauci przypominają Młodej Lewicy, że nie występowała przeciwko słowom obrażającym jakieś grupy mężczyzn.
Może to jednak dobrze. Wszak zablokowanie jakiegoś wyrazu w plebiscycie nie spowoduje, że ludzie przestaną używać danego słowa. Dotyczy to sformułowań dotykających i kobiet i mężczyzn.
O ile jednak Młoda Lewica nie wezwała do działań cenzorskich, o tyle publicysta naTemat ewidentnie ma w tej sprawie mieszane odczucia, a internautów popierających w podobnych sytuacjach radykalne działania nie brakuje. Tymczasem wszelkie próby cenzurowania przypominają nam, że lewicowa wizja świata, choć pragnie sprawiać wrażenie drogi do powszechnego szczęścia i tolerancji, nie jest możliwa do zrealizowania bez przymusu.
Michał Wałach