W związku z tegorocznymi wyborami, powróciła dyskusja o zmianach w polskiej edukacji. Jedną z propozycji jest likwidacja prac domowych. Dzieci obciążone planem lekcji, muszą dodatkowo spędzać godziny na odrabianiu zadań po powrocie do domu. Część rodziców i pedagogów apeluje o większą ilość czasu wolnego dla dzieci, inni nie wyobrażają sobie tak drastycznych zmian. Okazuje się, że dwie strony wcale nie są jednomyślne – jakie „za” i „przeciw” widzą rodzice i nauczyciele?
W programach partii biorących udział w wyborach znalazło się wiele punktów dotyczących zmian w polskiej edukacji. Pojawiły się postulaty o podwyżki dla nauczycieli, odciążenie plecaków uczniów czy darmowe posiłki w szkołach. Wśród nich padł również pomysł zakazu prac domowych. Dyskusja, która rozgorzała głównie w sieci i mediach społecznościowych, pokazała mocną polaryzację opinii publicznej także w tej kwestii. Zarówno rodzice jak i nauczyciele widzą jasne i ciemne strony możliwego odstąpienia od zadań domowych.
Coraz częściej pojawia się pytanie „czemu służą prace domowe?” i „czy dziecko musi spędzać X godzin dziennie na dodatkowych zadaniach?”. Mama dzieci uczęszczających do szkoły podstawowej w Krakowie opowiada: „Syn miał w klasach 1-3 taką liczbę zadań domowych, że pomimo tego, iż odrabiał je raczej z chęcią to zajmowało mu to ogromnie dużo czasu. I był pod koniec tygodnia już potwornie przemęczony”. Z drugiej strony pojawiają się głosy: „Dzieci odrabiając zadania w domu w pewien sposób też powtarzają i utrwalają sobie wiadomości z lekcji”. Inne wymieniane zalety prac domowych to nauka samodyscypliny, samodzielnego rozwiązywania problemów czy pobudzenie kreatywności dzieci.
W dyskusji biorą udział nauczyciele i pedagodzy. Jedna z nauczycielek na temat zadań domowych pisze: „Uczę w liceum i od lat niemal nie zadaję. Wyjątkiem są lektury, których nie da się przeczytać na lekcji”. Dodaje, że choć sama nie zadaje prac domowych, to uważa, że ich kwestia nie powinna być odgórnie regulowana. Podkreśla, że ważna jest specyfika danego przedmiotu i określony poziom edukacyjny.
Problem prac domowych nie może być dyskutowany w wąskim aspekcie. Szerszy kontekst zawiera błędy w podstawie programowej, przepełnienie klas, niskie wynagrodzenie nauczycieli, napięty harmonogram zajęć czy niekiedy konieczne, lecz drogie korepetycje. W dyskusji pojawiają się również skutki nauczania zdalnego i tzw. kryzys kadrowy.
W odpowiedzi na pytanie o proponowane zmiany w szkołach, rodzice opowiadają się za zadaniami dla chętnych i podkreślają konieczność zmiany programu nauczania. Nauczycielka przedszkola, mama dwóch nastolatek opisuje swoją metodę odrabiania zadań: „Prace domowe robimy na miarę naszych możliwości. Jeżeli jest cała strona A4 to robimy tyle, ile jest chęci. Jeżeli córka mówi stop, to dajemy na luz. Rozmawiamy o naszych potrzebach i o tym, że oceny nas nie określają. Że ważne są również zabawy na podwórku, spotkanie z przyjaciółmi czy zwykłe pooglądanie bajek”. W całym dyskursie dotyczącym systemu edukacji, warto bowiem pamiętać, że najważniejszą wartością braną pod uwagę w trakcie jego zmian, powinno być dobro dzieci i młodzieży.
/pj/
Źródło: edukacja.dziennik.pl
Foto: Zrzut ekranu/ YouTube.com