Jak informuje Rzeczpospolita: Polskę i inne państwa UE mogą zalać ukraińskie wnioski o ekstradycje mężczyzn, którzy dzięki łapówkom wyjechali z kraju. Jak informuje gazeta: Niektórych Ukraińców Polska już przekazuje służbom nad Dnieprem. Co to oznacza dla Ukrainy, a co dla polskich pracodawców?
Ostatnie dni to fala doniesień na temat korupcji na szczytach ukraińskiego Ministerstwa Obrony. Jednym z jej przejawów są doniesienia o tym, że za określone pieniądze (np. 3 tysiące dolarów), można było uniknąć skierowania do armii na front. Uzyskiwano okresową lub stałą „niezdolność’ do służby wojskowej. Jak się okazuje administracja Prezydenta Ukrainy postanowiła zrobić z tym porządek.
Konsekwencją takich sytuacji są zmiany w ukraińskim MON. Jak w weekend ogłosił prezydent Zelenski ministra Oleksija Reznikowa zastępuje Rustem Umerow.
W ślad za tymi decyzjami ma pójść także weryfikacja wszystkich orzeczeń o niezdolności do odbywania służby wojskowej w ukraińskiej armii. W przypadku stwierdzenia przekupstwa ukraińskie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości będą się domagały od Polski i innych krajów wydania takich osób. Rozpatrzeniu mają podlegać wszystkie wnioski wydane po 24 lutego 2022 roku.
Szacuje się, że tylko na terenie Polski może znajdować się kilkadziesiąt tysięcy takich mężczyzn. Teraz mogą oni podlegać ponownej weryfikacji w zakresie możliwości odbywania służby wojskowej. Jak ta sytuacja wpłynie na polski rynek pracy? Czy Ukraińcy wykażą się determinacją w tym temacie? Dzisiaj tego nie wiemy. Odpowiedź przyniesie niedaleka przyszłość.
/red./
Za: rp.pl
Foto: zrzut z ekranu/Youtube.com