Zasady korzystania z telefonów komórkowych są w Polsce regulowane przez statuty szkół. W większości placówek statut mówi, że dzieci i młodzież mogą korzystać ze smartfonów wyłącznie na przerwach. W praktyce jednak, uczniowie zwracają na nie uwagę także na lekcjach, co utrudnia koncentrację i może pogłębiać uzależnienie. Choć za granicą to już norma, podobny zakaz w Polsce z pewnością spotkałby się z oporem uczniów.
W lutym br. Instytut Spraw Obywatelskich wystosował list do ministrów edukacji i cyfryzacji, w którym proponuje całkowity zakaz używania telefonów i innych urządzeń cyfrowych w szkołach. ISO oferuje resortom współpracę w znalezieniu rozwiązania problemu jakim jest uzależnienie cyfrowe dzieci i młodzieży. Zakaz miałby obowiązywać od 1 września 2024 roku.
ISO w uzasadnieniu propozycji przytacza badania, wskazujące na szkodliwy wpływ urządzeń elektronicznych na zdrowie, wyniki w nauce i sukcesy w życiu najmłodszych. Przypomina, że uzależnienie od telefonu, eksperci porównują do uzależnienia od narkotyków, a cyfryzacja edukacji obniża szanse dzieci znajdujących się w niekorzystnej sytuacji społecznej.
Zakaz miałby polegać na wyłączeniu telefonu po przekroczeniu progu placówki oświatowej lub odłożeniu go na wyznaczone miejsce. Uczniowie ze specjalnymi potrzebami na przykład z niepełnosprawnością, mogliby na prośbę rodzica ominąć zakaz. Również za zgodą nauczyciela, w sytuacji awaryjnej, dzieci mogłyby skorzystać z telefonu.
Wprowadzając taki zakaz Polska poszłaby śladem innych krajów. Podobne rozwiązania ogólnokrajowe wprowadziły już Holandia, Francja, Włochy, Grecja, Portugalia i Chiny. Na podobny krok przygotowują się kraje skandynawskie. UNESCO w raporcie „Technologia jako narzędzie edukacji. Na czyich warunkach?” z 2023 r. również zaapelowało o zakaz smartfonów w szkołach.
Zdania co do wprowadzenia zakazu smartfonów są podzielone. Dorośli w większości popierają pomysł, zauważając korzyści płynące z „odstawienia” urządzeń cyfrowych. „Dyrektorka jednej z placówek, która wprowadziła taki zakaz relacjonowała mi, że w jej szkole znów zrobiło się głośno, i jest to powód do radości. Wcześniej siedzące naprzeciwko siebie na korytarzach dzieci wysyłały sobie wiadomości i nie rozmawiały nawet w czasie przerw” – uzasadnia radca prawny Agata Bilska. Dzieci i młodzież nie jest już tak przychylnie nastawione do proponowanego zakazu. Uważają, że to ograniczenie ich wolności i odmówienie im korzystania z ich własności.
/pj/
Źródło: rzeczpospolita.pl
Foto: Zrzut ekranu – YouTube