Rząd PiS jako jednym z fundamentów swoich działań uczynił zapowiedź budowy 300-tysięcznej armii. W jej ramach Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) miały liczyć 50 tysięcy żołnierzy. Wiele wskazuje, że te plany mogą zostać zmienione. Zapowiadają to przedstawiciele formacji, które najprawdopodobniej przejmą stery państwa.
Zgodnie z założeniami PiS nasza 300- tysięczna armia miała się składać z 6 dywizji wojsk lądowych wyposażonych w nowoczesny sprzęt. Jak informował MON planowane wydatki budżetowe na obronę narodową, jedynie w 2024 r. zakładały wydanie 113,349 mld zł, czyli 3 proc. PKB. Nadmieńmy, że regułą w państwach NATO jest 2%, co zresztą realizuje tylko kilka krajów.
Pomimo faktu, że Koalicja Obywatelska (KO), Trzecia Droga i Lewicy podkreślają, że bezpieczeństwo Polski uważają za priorytet, wiele wskazuje, że dokonają istotnych korekt w wielu aspektach planów PiS.
Zdaniem byłego ministra obrony w rządzie koalicji PO-PSL, Tomasza Siemoniaka armia powinna liczyć ok. 150 tys. Jego zdaniem powinniśmy postawić na najwyższej klasy żołnierzy, a WOT powinien liczyć ok. 30 tys. żołnierzy i 30 tys. stanu zmiennego (ochotnicza zasadnicza służba).
W opinii opozycji miliardy złotych przeznaczone na zbrojenia realnie niespecjalnie wzmocniły sprawność bojową naszych sił zbrojnych. Opozycja krytykuje też „chaos zakupowy i brak planów, w jaki sposób i w jakich obszarach modernizować armię”. Wedle zapowiedzi siły zbrojne mają także ulec „odpolitycznieniu”.
/red./
Za: wnp.pl
Foto: zrzut z ekranu/Youtube.com/motyw poglądowy