Jest wieczór 6 kwietnia 1994 roku. Samolot z prezydentem Rwandy, Juvénalem Habyarimaną, na pokładzie przygotowuje się do lądowania na stołecznym lotnisku. Niestety maszyna nigdy nie pojawiła się ponownie na ziemi. Kilka chwil przed lądowaniem samolot został dwukrotnie trafiony rakietą batalistyczną i runął na stolicę kraju – Kigali. W wyniku katastrofy śmierć poniosły wszystkie osoby obecne na pokładzie, w tym także prezydent Burundi – Cyprien Ntaryamira. Wspomniana tragedia stała się sygnałem do planowanego od miesięcy ludobójstwa, które przez kilka kolejnych miesięcy doprowadziło do śmierci setek tysięcy osób.
Zamach, a także ludobójstwo były starannie przygotowane przez ekstremistów z grupy etnicznej Hutu. Zgodnie z planem, Hutu którzy stanowili większość społeczeństwa, dążyli do pozbycia się wszystkich osób pochodzących z grupy Tutsi. Zatrzymajmy się na chwilę w celu przedstawienia historii podziału społecznego Rwandy.
Rwandyjczycy od dziesięcioleci funkcjonowali w społeczeństwie składającym się z dwóch głównych grup etnicznych: Tutsi i Hutu. Niektórzy uważają, iż społeczny dualizm Rwandy był skutkiem przeszłych migracji ludności o masowym charakterze. Inni powtarzają, iż opisywany podział wykształcił się poprzez politykę niemieckich oraz belgijskich kolonizatorów. Odcinając się od próby wybrania właściwej hipotezy, należy podkreślić, iż faktycznie państwo ze stolicą w Kigali było społeczeństwem, w którym podział na Tutsi i Hutu zdecydowanie warunkował dalsze dzieje kraju. Rwanda formalną niepodległość uzyskała, podobnie jak wiele afrykańskich państw, w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a dokładnie w 1962 roku. Kolejne dekady obfitowały we wzajemne, rasistowskie traktowanie co w ostateczności doprowadziło do tragedii roku 1994.
Ekstremiści Hutu, którzy opracowali plan ludobójstwa, uważali, iż Rwanda może stać się silnym, rozwiniętym państwem, jedynie w następstwie pozbycia się mniejszości Tutsi. Do słuszności swojej idei przekonywali od lat na różne sposoby, wykorzystując w sposób propagandowy chociażby prasę oraz stacje radiowe. Jak się okazało, rasistowskie działania przyniosły oczekiwany skutek. Tuż po zestrzeleniu samolotu prezydenckiego rozpoczęła się ogólnopaństwowa rzeź. Zabijano wszystkich Tutsi, bez względu na pozycję społeczną, płeć czy wiek. Zbrodniarze posługiwali się przeróżnymi, bestialskimi metodami. Kobiety gwałcono oraz torturowano. Nie oszczędzano nawet najmłodszych Tutsi.
Jak to możliwe, że w latach dziewięćdziesiątych, w obliczu istnienia rozwiniętych organizacji międzynarodowych, świat pozwolił na taką tragedię. Niestety, ONZ wraz z innymi państwami wykazały się brakiem zrozumienia problemu, co poskutkowało wyraźnie spóźnioną reakcją. Bezczynność środowiska międzynarodowego doprowadziła do tego, iż ludobójstwo trwało około 100 dni, a liczba ofiar stała się kolosalna. Szacuje się, iż w wyniku masakry śmierć poniosło od 800 tysięcy do ponad miliona osób.
Ostateczne zakończenie tragedii było skutkiem interwencji rebeliantów Tutsi zrzeszonych w ramach Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, który od kilku lat starał się walczyć w sposób zarówno pośredni, jak i bezpośredni z rasistowską polityką władz Hutu. Niestety, zdani wyłącznie na siebie rebelianci, nie byli wstanie odpowiednio szybko zahamować tragedii. Ostateczne zakończenie ludobójstwa nastąpiło dopiero w lipcu 1994 roku.
Dziś, 29 lat po tragedii przeszłość związana z ludobójstwem jest tematem tabu. Mimo niełatwego zadania, Rwandyjczycy wykorzystali miniony czas w sposób skuteczny, co pozwoliło na jakikolwiek „powrót do normalności”. Niemniej, należy pamiętać o ofiarach wydarzeń roku 1994. Niniejszy artykuł został napisany właśnie w tym celu. Obyśmy nigdy więcej nie musieli być świadkami podobnej tragedii.
/JKI/
Foto: zrzut z ekranu/Youtube.com