Maturę zdało 78,2% tegorocznych absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. 15,5%, którzy nie zdali jednego przedmiotu, ma prawo do poprawki w sierpniu – podała we wtorek Centralna Komisja Egzaminacyjna.
5 lipca, tuż po godzinie 10.30 rozpoczęła się konferencja ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka oraz szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcina Smolika. Ogłoszono na niej ogólnopolskie wyniki egzaminu dojrzałości.
Tegoroczne wyniki są znacznie lepsze od tych z roku poprzedniego, kiedy to maturę zdało 74,5 proc. spośród 273 tys. absolwentów liceów i techników, co okrzyknięto jednym z najgorszych wyników w historii.
Język polski zdało 95% zdających, a średnia wyniosła 54 proc. Jako język obcy królował oczywiście język angielski – podeszło do niego ponad 90% zdających, pozytywny wynik uzyskało 94%, a średnia wyniosła 76%. Jak zawsze najgorzej wypadł egzamin z matematyki, który zdało 82% uczniów, jednak średni wynik był nie najgorszy – 58 proc.
Każdy maturzysta musiał też przystąpić do przynajmniej jednego egzaminu na poziomie rozszerzonym. Tutaj wynik jednak nie ma znaczenia dla zdania całej matury. Najsłabiej wypadła matura z wiedzy o społeczeństwie – średni wynik to 30% – i tak o dwa punkty procentowe wyższy niż w ubiegłym roku. Znacznie lepiej było w przypadku biologii – średnia to 43% i geografii, gdzie średnia wyniosła 40%.
Tegoroczni maturzyści byli ostatnim rocznikiem, który uczył się w gimnazjach. Następnie zamknięto szkoły z powodu pandemii, więc uczniowie uczyli się w trybie zdalnym lub hybrydowym. To wszystko sprawiło, że drogę do egzaminu mieli wyboistą. I mimo, że wymagania egzaminacyjne zostały mocno okrojone, a uczniowie nie musieli też zdawać egzaminów ustnych – odbiło się to na wynikach egzaminu dojrzałości.
Maturzyści, którzy nie zdali jednego obowiązkowego egzaminu – jest ich 15.5% – mają prawo do egzaminu poprawkowego, który ma odbyć się 23 sierpnia. Maturzyści, który nie zdali więcej niż jednego obowiązkowego egzaminu, mogą poprawić swoje wyniki dopiero za rok.
/GGO/