Już za kilka miesięcy uczniowie ostatnich klas szkół średnich zmierzą się z pierwszym tak ważnym egzaminem w swoim życiu – maturą. Proces przygotowań do niej nie jest łatwy, a wiele osób obawia się, czy podoła przyswojeniu dużej ilości materiału. Z tego powodu chcę podzielić się rozwiązaniami, które mi pozwoliły osiągnąć wysokie wyniki.
Dobry plan kluczem do sukcesu
Zanim w ogóle przystąpiłam do nauki, kilka dni poświęciłam na sporządzenie szczegółowego planu. Zawarłam w nim partie materiału zaplanowane do powtórzenia na każdy dzień, ilość arkuszy do przerobienia, dni na generalne powtórki działów tematycznych i dni na odpoczynek. Później udoskonalałam plan wraz z postępem nauki oraz planowałam interwały, w ramach których się uczyłam (np. co pół godziny przerwa 5 min.). Dzięki temu czułam się zobowiązana wobec samej siebie, by każdego dnia poświęcić trochę czasu na naukę. Poza tym zaczęłam wystarczająco wcześnie, by móc uczyć się małych partii materiału, dzięki czemu nie przeciążyłam siebie samej.
Regularność jest absolutnie niezbędna, ale aby wejść w maturalny tryb działania trzeba też pewnego dnia zacząć. Kiedy? Już niebawem. Ja zaczęłam stricte pod kątem matury uczyć się w okolicach ferii zimowych, czyli na przełomie stycznia i lutego. Kilka miesięcy powtarzałam regularnie materiał, a ok. 2 tygodni przed maturą robiłam już tylko arkusze egzaminacyjne.
Przyjazne środowisko
Miejsce, w którym się uczymy, musi spełniać pewne kryteria. Po pierwsze, należy skupić się na jego estetyce – jeżeli uczymy się w pokoju, dobrze by był on posprzątany. Na biurku powinny znajdować się tylko potrzebne nam rzeczy, a wszystko co użyteczne (kartki papieru, woda, książki) być w zasięgu ręki, żebyśmy nie musieli nazbyt często wstawać. Dlaczego? Jest udowodnione, że bałagan i zbędne przedmioty rozkojarzają nasz umysł, co utrudnia skupienie. Warto poprosić również członków rodziny, by respektowali nasz czas na naukę. Dużo osób z autopsji wie, że rodzice potrafią mieć mistrzowskie wyczucie czasu, by włączyć odkurzacz lub wiertarkę akurat wtedy, gdy my musimy pozostać skoncentrowani.
Największym jednak niszczycielem skupienia jest telefon. Ja na czas nauki zawsze go wyłączałam i chowałam głęboko do szuflady, a na komputerze nie włączałam Facebooka czy innych mediów społecznościowych. Smartphona używałam tylko w trakcie przerw, które miałam uprzednio zaplanowane. Dzięki temu nie rozkojarzałam się powiadomieniami i szybciej kończyłam to, co miałam uprzednio zaplanowane.
CKE prawdę Ci powie
Wiadomo, że do matury trzeba się uczyć – ale czego konkretnie? Na to pytanie w sposób wyczerpujący odpowiada strona Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Znajdują się tam wszystkie arkusze z lat poprzednich, rozwiązania zadań z dokładnym omówieniem sprawdzanych w nich kompetencji, informatory o poszczególnych egzaminach oraz inne przydatne informacje. Pierwszym krokiem, który warto poczynić, jest wydrukowanie sobie zagadnień egzaminacyjnych oraz zapoznanie się z typami zadań, jakie nas czekają podczas egzaminów.
Jak wspominałam, niezwykle istotne jest rozwiązywanie arkuszy. Pomagają one zrozumieć sposób w jaki zostanie napisana również nasza matura, a schematy (i czasem nawet zadania) się powtarzają. Ja rozwiązując arkusze obrałam taką strategię, że te sprzed reformy (czyli 2015 roku) robiłam częściami, w zależności od partii powtarzanego materiału. Przykładowo, powtarzając antyk na maturę z historii, rozwiązywałam tylko zadania dotyczące antyku. Arkusze od 2015 roku i młodsze (czyli w tej formule, w jakiej i ja pisałam maturę) rozwiązywałam całościowo, by sprawdzić moją wiedzę ogólną.
Rozmaite źródła wiedzy
Przy nauce w mojej ocenie warto korzystać z repetytoriów. Są one sprofilowane pod wymagania egzaminacyjne, kładą akcent na zagadnienia najczęściej pojawiające się na maturze, stanowią kompendium wiedzy “w pigułce”, w odróżnieniu od podręczników. Jeśli uczyliśmy się regularnie, czytając treść z repetytorium przypomnimy sobie szerszy kontekst określonej problematyki. Łatwiej też wykorzystywać repetytorium do krótkich powtórek. Skondensowana wiedza często ujęta jest tabelarycznie, co porządkuje informacje.
Mimo, że czas przedmaturalny stanowi pewien powiew świeżości i poczucia bycia na finiszu drogi ucznia szkoły średniej, warto wykorzystać korzyści płynące z tego statusu. Nauczyciele są różni i różnie przygotowują do matury – w mojej ocenie najlepiej korzystać w pełni z tego, co nam służy, ale nie czuć też wyrzutów sumienia, jeśli w powtórkach do danego przedmiotu idziemy zupełnie innym schematem niż nauczyciel. Ja do jednej z matur nie uczyłam się poza lekcjami w ogóle, bo nauczyciel tak dobrze koordynował naszą pracę, a z innego przedmiotu w ogóle nie szłam drogą powtórek z rówieśnikami, bo obrałam sobie inne tempo pracy. Finalnie obie matury napisałam bardzo dobrze i uważam za słuszne zaufanie wtedy swojej intuicji co do tego, jak najprzystępniej dla mnie planować własną naukę.
Nie można zapominać również o pozaszkolnych źródłach wiedzy, które potrafią świetnie poszerzyć maturalne horyzonty. Wielu osobom pomaga w nauce i motywacji obserwowanie kont w mediach społecznościowych (np. na Instagramie), które prowadzą powtórki do matury z poszczególnych przedmiotów. Jest też wiele świetnych materiałów wideo czy podcastów wartych obejrzenia. Maturzyści zawsze wychwalają takie kanały jak “Matemaks”, “Wiedza z wami” czy “RockYourEnglish”. Warto poszukać wartościowych filmików, bo informacje przyswajane w takiej formie łatwo się zapamiętuje, a można je oglądać w rozmaitych okolicznościach – jedząc obiad, ćwicząc, leżąc w łóżku.
To siedzi w głowie
Matura to duże obciążenie psychiczne. Nauczyciele mówią o niej w kółko, wielokrotnie używając sformułowania “najważniejszy egzamin w życiu”, czy też “egzamin dojrzałości”. Matura jest ważna, ale po niej życie toczy się dalej i stawia przed nami kolejne wyzwania. Na pewno w jej pomyślnym zdaniu nie pomoże nakręcanie się, nadmierny stres, demonizowanie tych kilku majowych dni.
Mnie bardzo pomogło psychiczne oswojenie się z tym faktem. Sama dużo o maturze mówiłam, wysławiając się o niej jako o czymś, co po prostu się stanie – bez ładunku emocjonalnego. Dzięki temu tak jak wcześniej stresowało mnie samo wspominanie o tym egzaminie, tak potem wzruszałam na odliczanie dni do niej ramionami, bowiem prawdziwie przyjęłam do wiadomości, że to po prostu się stanie. Stresu aż takiego nie czułam, bo wszystkie przygotowania miałam dobrze rozplanowane. Wiedziałam, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zdać ją jak najlepiej. Nie było już więc powodów do zmartwień – matury i tak bym nie uniknęła, a skoro przygotowałam się najlepiej jak mogłam, to nie warto szarpać własnych nerwów – tylko one by mogły pogorszyć moje wyniki.
Ucząc się pamiętałam również, żeby dążyć do określonych pragmatycznych celów. Nie zależało mi, by zdać wszystko za 100%. Do niektórych matur uczyłam się bardziej, do innych mniej – przykładowo mocno odpuściłam matematykę na rzecz rozszerzeń humanistycznych, bo to one były mi potrzebne na studia. Wszystko trzeba zdać, ale to my decydujemy, gdzie celujemy w wyniki ok. 90%, a gdzie starczy nam do bycia usatysfakcjonowanym połowa z możliwych do zdobycia punktów. Nakręcanie się na dany wynik potęguje stres – na maturę trzeba wejść, napisać ją i wyjść, a cały bagaż emocjonalno-psychiczny zostawić w domu.
Jesteś kowalem własnego losu
Matura ma to do siebie, że tu już nikt nas nie pilnuje. Nie dostaniemy za przygotowania oceny czy pochwały nauczyciela. Jesteśmy w procesie przygotowawczym odpowiedzialni nie tylko za swoją regularność, zaangażowanie czy sposoby na naukę, ale również za zmotywowanie siebie samych. Jeśli nie będziemy trwać w głębokim przeświadczeniu, że warto podjąć to wyzwanie i konsekwentnie uczyć się zgodnie z naszym planem, możemy szybko stracić motywację. Tu jednak na szali stawiamy coś bardzo istotnego – przyszłość, którą chcemy podążać, jeżeli planujemy podjąć studia na uniwersytecie.
Matura jest ważna. Nie jest jednak ona przeszkodą, a środkiem do osiągnięcia celu. Każdy musi się z nią zmierzyć i jest ona próbą. Próbą, z której każdy może wyjść zwycięsko. Będąc zmotywowanym, regularnym i dobrze nastawionym psychicznie da się osiągnąć wysokie wyniki, a równocześnie z uśmiechem wspominać czas przygotowań. Na pewno nie warto się bać, a cieszyć – z szansy na rozwój, nowe doświadczenie i nadchodzącą ogromną i niezwykle ekscytującą zmianę – czyli podjęcie studiów.
Maturzyści – powodzenia!